Ten obiekt fascynuje chyba nas wszystkich od pierwszego dnia, kiedy został tylko odkryty. Teraz dwaj naukowcy z najlepszej Uczelni świata, dokładnie z Uniwersytetu Harvarda w Stanach Zjednoczonych, profesor Abraham (Avi) Loeb oraz Shmuel Bialy, obaj pochodzenia izraelskiego, poinformowali ostatnio świat na podstawie swoich szczegółowych analiz oraz badań, że przypuszczają całkiem realnie, że Oumuamua może być w rzeczywistości tak naprawdę niczym innym, jak statkiem kosmicznym pokrytym nietypowym żaglem słonecznym, dzięki któremu przez pewien czas mogła ona poruszać się dość nietypowo po naszym Układzie Słonecznym. Czym tak naprawdę jest tajemnicza Oumuamua, która odwiedziła nas niespełna rok temu?

Artystyczna wizja Oumuamua, która wydaje się być ciemnoczerwonym, mocno wydłużonym, metalicznym lub skalistym obiektem o długości 400 metrów. Ciało to nie jest zupełnie podobne do czegokolwiek znanego z Układu Słonecznego. Źródło: ESO/M. Kornmesser

Przypomnijmy Oumuamua, została odkryta 19 października 2017 roku, na hiperbolicznej orbicie przez Roberta Weryka; udało się tego dokonać dzięki obserwacjom programu Pan-STARRS, gdy obiekt ten znajdował się już około 30 milionów kilometrów od naszej planety. Początkowo uważano, że jest to kometa, ale po tygodniu obserwacji został sklasyfikowany jako planetoida. Z kolejnych szczegółowych obserwacji oraz obliczeń, poczynionych dopiero w czerwcu 2018 roku, jasno wynikało jednak, że obiekt ten wykazuje niegrawitacyjne przyspieszenie, które można wyjaśnić ciągłym, anizotropowym wyrzucaniem gazu lub pyłu, a własności fizyczne jego powierzchni przypominają tę z jąder kometarnych, dlatego też ostatecznie obiekt ten sklasyfikowano jako kometę. Należy również tutaj pamiętać o polskim zespole astronomów, między innymi z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, który również wniósł istotny wkład w te niezwykłe badania, tego gwiezdnego ”przybysza”. Dla jasności White i Loeb z Uniwersytetu Harvarda nie twierdzą oczywiście w tym najnowszym opublikowanym badaniu, że Oumuamua to zdecydowanie obcy statek kosmiczny, ale na pewno uważają, że jest to bardzo realna możliwość, którą należy rozpatrywać całkiem na poważnie, ze względu na zebrane dane naukowe, które na to mogą jednoznacznie wskazywać.

Jak się obecnie przypuszcza, tego typu obiektem może być kawałek kosmicznego śmiecia, przykładowo nieistniejącego już statku ”matki”, który przypadkowo trafił do nas. Lub może być aktywnym statkiem rozpoznawczym wysłanym w głąb naszego Układu Słonecznego choćby po to, aby sprawdzić warunki panujące w naszym układzie – poinformowali naukowcy w swojej pracy. Istnieją na ten moment spore powody, aby faworyzować to ostatnie wyjaśnienie, powiedział Loeb. Jak twierdzą badacze – ”odkrycie Oumuamua było dla nas czymś w rodzaju anomalii”. Jeśli odwiedzający statek jest członkiem przypadkowej populacji, natknął się na nią tak, jak sugerowaliśmy, że każda gwiazda w Drodze Mlecznej wyrzuca w przestrzeń międzygwiezdną 1000 trylionów takich obiektów przez całe swoje życie. Liczby te oparte są na solidnych obliczeniach przeprowadzonych przez Loeb’a i jego kolegów już dekadę temu. Należy pamiętać o tym, że przecież nasz własny układ słoneczny nie rzuca aż tylu obiektów podobnych do Oumuamua. Ponadto sam sposób poruszania się Oumuamua jest w przybliżeniu zbieżny ze średnim ruchem takich drobnych ciał w naszym obszarze galaktyki Drogi Mlecznej. Rzeczywiście, dlatego system pochodzenia tego obiektu był aż tak trudny do ustalenia. Ta nowa teoria wyjaśniałaby niezrozumiały jak dotąd wcześniej sposób przyśpieszania tego ciała i zmiany kierunku, podczas gdy zbliżał się on w kierunku do naszej gwiazdy. Być może obiekt ten jest rzeczywiście bardzo długi, lekki i pokryty materią działającą niczym słoneczny żagiel.

Naukowcy twierdzą, że jeśli nawet okaże się kiedyś, że rzeczywiście Oumuamua jest statkiem obcej cywilizacji, to z całą pewnością jest już wrakiem, ponieważ dotarła do nas poprzez działanie promieniowania gwiezdnego i wpływu samej siły grawitacji zupełnie całkiem przypadkiem – co oczywiście jest bardzo realną opcją. Badacze jednak nie wykluczają oczywiście, że pochodzenie tego obiektu może być naturalne lub sztuczne – niestety tego się będzie już trudno dowiedzieć, ponieważ obiekt ten oddalił się już od nas na tyle daleko, że jego bieżące obserwacje, są niestety na ten moment już niemożliwe. Program obserwacyjny SETI dla tego ”kosmicznego gościa” przeznaczył około 60 godzin, czasu obserwacyjnego na Allen Telescope Array. Przeprowadzono wtedy szczegółowe obserwacje obiektu w szerokim zakresie częstotliwości. Dodatkowe 10 godzin zostało przeznaczone, używając radioteleskopu, Green Bank w ramach programu Breakthrough Listen. Jednak naukowcy nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby przebadać „Oumuamuę” pod większym kątem. Trzeba przyznać wprost, że mieli na to tylko kilka tygodni, na same obserwacje, bez żadnego planowania, bo nikt przecież nie spodziewał się nadejścia aż tak nietypowego obiektu z przestrzenii międzygwiezdnej. Co ciekawe, obserwacje niefortunnie zakłóciło wtedy nadejście huraganu Maria nad Puerto Rico, gdzie mieściło się główne obserwatorium zajmujące się „Oumuamuą” – pewnie zapytacie, czy to też był przypadek?

Na sam koniec jak twierdzi jeden z autorów pracy – ”Biorąc tak naprawdę pod uwagę sztuczne pochodzenie tego obiektu, jedyną z możliwości jest to, że Oumuamua jest lekkim statkiem, pływającym po przestrzeni międzygalaktycznej jako pozostałość po bardziej zaawansowanym technologicznie wraku” – czytamy w artykule autorstwa Abrahama Loeba, profesora oraz kierownika katedry astronomii Shmuela Bialy’ego z Harvard Smithsonian Center for Astrophysics.

Link do publikacji: https://blogs.scientificamerican.com/observations/how-to-search-for-dead-cosmic-civilizations/